środa, 15 sierpnia 2007

Sąsiad

Przyszedł do mnie sąsiad. Poczęstowałem go wódką i ogórkiem. Wypił, zakąsił...

Potem zaczął mi przestawiać meble w domu, szczypać żonę i zrywać tapety. Kopnął psa i stłukł kryształowy wazon po babci.

- Słuchaj - powiedziałem, hamując wściekłość - u siebie w domu rób sobie, co chcesz, ale pozwól, że w tutaj ja decyduję.

Obraził się. Wyszedł. Ale co jakiś czas, jakby nigdy nic, wraca i znów się rządzi.

W kamienicy mówią o mnie, że jestem nienawistnikiem i nie mam za grosz tolerancji. Padło nawet słowo "faszysta".

Brak komentarzy: