Sąsiad powiedział mi, że ma zamiar rozwalić mój płot i wybudować mi drogę przez gospodarstwo.
- Po co? - spytałem.
- Jest paląca potrzeba zbudowania ci infrastruktury - odpowiedział.
- Ale ja nie chcę żadnej infrastruktury, mnie jest dobrze, jak jest!
Spojrzał jakoś tak krzywo i poszedł, mamrocząc coś o średniowieczu, zacofaniu i warcholstwie.
Następnego dnia przyniósł mi papier z urzędu, na którym widniała decyzja przymusowej likwidacji płotu i budowy drogi przez podwórko, z podbitą pieczątką. Niezadługo pojawili się robotnicy i maszyny drogowe...
Dziś nie mam już podwórka; gospodarstwo, rozbite na dwa kawałki, miedzy którymi nie ma połączenia, upadło. Ale za to droga stanowi świetny dojazd do eleganckiej agencji towarzyskiej, jaką sąsiad właśnie wystawił, korzystając z unijnych dotacji. Lubią też tędy jeździć na skróty kierowcy TIR-ów. Od wstrząsów dom powoli zapada się w ziemię, a na ścianach pojawiły się rysy. Rozumiem jednak, że mam teraz lepszą infrastrukturę.
wtorek, 20 listopada 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz