Mimo ogromnego postępu w dziedzinie ochrony zdrowia społeczeństwa unijnego, Sekretarz Generalny Ludowego Komisariatu Medycyny Społecznej, Kataw Zimmermann, przyznał ostatnio, iż nadal istnieją trudne do rozwiązania problemy.
Jak bowiem wynika ze statystyk Komisariatu, wciąż ponad 25% populacji dożywa wieku emerytalnego, który został ustalony na 75 lat, zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet. Ta bezproduktywna grupa obciąża zarówno system emerytalny, jak i służbę zdrowia, co jest przez resztę ludności ogólnie uznawane za zachowanie antysocjalne.
Wśród projektów zaradzenia tej uciążliwej i na dalszą metę niemożliwej do tolerowania sytuacji, wymienia się podniesienie wieku emerytalnego do lat 80-ciu, pozbawienie osób bezproduktywnych opieki zdrowotnej oraz humanitarną eutanazję ze znieczuleniem.
niedziela, 17 lutego 2008
Z kroniki wypadków
W Ministerstwie Rolnictwa Unii Europejskiej trwa narada na temat nagminnego łamania przepisów prawnych, mimo nieustannej akcji uświadamiającej, prowadzonej przez kilka godzin na dobę przez wszystkie radiowęzły i telewęzły.
I tak ostatnio wykryto, iż rolnik z Mazowsza, niejaki Stefan Zagóra, nielegalnie i nieodpłatnie przekazywał pewne ilości ziaren zbóż osobom nie objętym Powszechnym Planem Agrykulturalnym i nie posiadającym unijnej licencji Producenta Unormowanych Produktów Rolniczych.
Zarówno sam Zagóra, jak i jego "klienci" tłumaczyli się, iż chodzi o stosunkowo niewielkie ilości owsa, potrzebne do wysiewu w doniczkach dla kotów, które lubią od czasu do czasu pogryźć coś zielonego. To naiwne tłumaczenie wzbudziło wesołość na sali sądowej - jak bowiem już dawno naukowo ustalono, koty jedzą jedynie karmę produkcji Koncernu Baumann & Zwiegelbojm, a za głoszenie innych poglądów grozi kara więzienia z zamianą na grzywnę.
I tak ostatnio wykryto, iż rolnik z Mazowsza, niejaki Stefan Zagóra, nielegalnie i nieodpłatnie przekazywał pewne ilości ziaren zbóż osobom nie objętym Powszechnym Planem Agrykulturalnym i nie posiadającym unijnej licencji Producenta Unormowanych Produktów Rolniczych.
Zarówno sam Zagóra, jak i jego "klienci" tłumaczyli się, iż chodzi o stosunkowo niewielkie ilości owsa, potrzebne do wysiewu w doniczkach dla kotów, które lubią od czasu do czasu pogryźć coś zielonego. To naiwne tłumaczenie wzbudziło wesołość na sali sądowej - jak bowiem już dawno naukowo ustalono, koty jedzą jedynie karmę produkcji Koncernu Baumann & Zwiegelbojm, a za głoszenie innych poglądów grozi kara więzienia z zamianą na grzywnę.
poniedziałek, 4 lutego 2008
Walka o demokrację wciąż trwa
Naszym euroregionem wstrząsnęły ostatnio dwa kryminalne przestępstwa, budzące powszechne oburzenie.
U niejakiego Waleriana Pacławskiego odkryto w piwnicy nielegalną maszynę do pisania firmy "Remington" z roku 1937, której właściciel używał do pisania pamiętników. Sprytny kryminalista sporządzał taśmę z kawałków bandaży, starych skarpetek i pociętych prześcieradeł, nasączonych tuszem. Nie trzeba było prawnika-specjalisty, aby ocenić pamietniki jako działalność kryptoterrorystyczną. Zawierały one m.in. skandaliczne twierdzenia, iż kiedyś ludzie wierzyli w niejakiego Jezusa Chrystusa i było im z tym dobrze, gdyż wiara dawała im wewnętrzną siłę oraz harmonię ducha. Grozi mu kara dożywocia z zamianą na lobotomię.
Drugi przypadek był równie groźny dla społeczeństwa. Mieszkańcy Kopydłowa, Janusz Staruch i Zbigniew Warzęcha, połączyli swe mieszkania drutem, do którego dołączyli słuchawki i mikrofony, nabyte bez wątpienia gdzieś na czarnym rynku. W ten sposób mogli nielegalnie porozumiewać się poza Europejskim Systemem Kontroli Komunikacji, zarazem narażając na straty firmę Liebermann & Singer Communications, mającą monopol na wszelkie połączenia telekomunikacyjne, radio, TV, Internet i GlobalNet. Również i tym przestępcom grozi kara lobotomii.
Powyższe przypadki udowadniają, iż walka o demokrację i wolność słowa wciąż trwa, a na jej czele stoją nasi Ukochani Przywódcy Europejscy oraz wyznaczone przez nich organy śledcze.
U niejakiego Waleriana Pacławskiego odkryto w piwnicy nielegalną maszynę do pisania firmy "Remington" z roku 1937, której właściciel używał do pisania pamiętników. Sprytny kryminalista sporządzał taśmę z kawałków bandaży, starych skarpetek i pociętych prześcieradeł, nasączonych tuszem. Nie trzeba było prawnika-specjalisty, aby ocenić pamietniki jako działalność kryptoterrorystyczną. Zawierały one m.in. skandaliczne twierdzenia, iż kiedyś ludzie wierzyli w niejakiego Jezusa Chrystusa i było im z tym dobrze, gdyż wiara dawała im wewnętrzną siłę oraz harmonię ducha. Grozi mu kara dożywocia z zamianą na lobotomię.
Drugi przypadek był równie groźny dla społeczeństwa. Mieszkańcy Kopydłowa, Janusz Staruch i Zbigniew Warzęcha, połączyli swe mieszkania drutem, do którego dołączyli słuchawki i mikrofony, nabyte bez wątpienia gdzieś na czarnym rynku. W ten sposób mogli nielegalnie porozumiewać się poza Europejskim Systemem Kontroli Komunikacji, zarazem narażając na straty firmę Liebermann & Singer Communications, mającą monopol na wszelkie połączenia telekomunikacyjne, radio, TV, Internet i GlobalNet. Również i tym przestępcom grozi kara lobotomii.
Powyższe przypadki udowadniają, iż walka o demokrację i wolność słowa wciąż trwa, a na jej czele stoją nasi Ukochani Przywódcy Europejscy oraz wyznaczone przez nich organy śledcze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)