W Ludowym Trybunale Sprawiedliwości w Warszawie odbył się proces Jana Kwiatkowskiego, nielegalnego wydawcy książek faszystowskiego "pisarza" Henryka Sienkiewicza, szerzącego w swych dziełach nietolerancję, klerykalizm i szowinizm, a więc poglądy od dawna uznane za zbrodnicze. Trybunałowi przewodniczył sędzia dr Józef Lichtenstein, zaś oskarżycielem publicznym był prof. Jerzy Kreutzfeld, co gwarantowało sprawiedliwy przebieg procesu nawet takiej kreaturze, jak Kwiatkowski.
Zgodnie z Konstytucją Unii Europejskiej, oskarżonemu nie przydzielono obrońcy ani nie dano prawa głosu. Jest to normalny tryb postępowania w sprawach, w których wina podsądnego jest oczywista a społeczeństwo wykazuje oznaki silnego wzburzenia.
Jana Kwiatkowskiego skazano na dożywotnie ciężkie roboty w kopalniach uranu, przepadek całego majątku oraz utratę praw obywatelskich i honorowych na siedem przyszłych pokoleń.
Cały świat z zadowoleniem przyjął wyrok, nie szczędząc słów pochwały dla humanitaryzmu Trybunału.
sobota, 8 grudnia 2007
czwartek, 6 grudnia 2007
Defilada
Za oknami narastał gwar i szum, przez który przebijały pojedyncze okrzyki, wzmacniane urządzeniami nagłaśniającymi.
Pankracy obudził się, otworzył okno i wyjrzał na ulicę. Ciągnęły nią tłumy, może dziesiątki tysięcy ludzi, ubranych w obowiązkowe mundury z naszywkami oznaczającymi osiągnięty stopień świadomości obywatelskiej. Niektórzy nieśli transparenty, inni wielkie, piękne portrety przywódców Unii Europejskiej i wybitnych rabinów.
Szli równym, marszowym krokiem, wybijając rytm podkutymi butami.
"De-mo-kra-cja! To-le-ran-cja!" - zaintonował przez megafon któryś z drużynowych.
"De-mo-kra-cja! To-le-ran-cja! Niech ży-je! Niech ży-je!" odpowiedział mu ryk tysięcy gardeł.
"Precz z fa-szyz-mem!"
"Precz z fa-szyz-mem! Niech ży-je! Niech ży-je!" - zaryczał tłum.
"Wol-ność! Rów-ność!"
"Wol-ność! Rów-ność! Niech ży-je! Niech ży-je!" - jednomyślny ryk stawał się ogłuszający a zarazem w jakiś sposób porywający.
- Cholera, mało bym się nie spóźnił - zaklął Pankracy, pospiesznie zakładając na siebie mundur i wciągając buty. Zbiegł pospiesznie po schodach. Kontroler obywatelski przy bramie domu spojrzał na niego niechętnie:
- No no, jeszcze tylko cztery minuty, a musielibyśmy obywatela aresztować za sprawianie oporu prawowitym władzom i utrudnianie rozwoju demokracji...
Pankracy uśmiechnął się przepraszająco i wyszedł na ulice. Szybko odszukał swoją druzynę i dołączył do maszerujących. To było wspaniałe uczucie - nie tylko wiedzieć, iż znajduje się w awangardzie postępu, ale czuć wokół siebie towarzyszy i towarzyszki myślące tak jak on i wyznające te same wartości.
"De-mo-kra-cja! To-le-ran-cja!" - zaryczał znów tłum w rytm marszu.
Gdzieś w bramie usiłowała się nieudolnie ukryć staruszka. Ale funkcjonariusze byli czujni i szybcy. Złapali ją pod pachy, jeden chwycił za gardło, inny rozerwał na niej bluzkę. Oczywiście wisiał tam niepozorny krzyżyk, najwidoczniej zrobiony po amatorsku z puszki po konserwach. Kryminalistka zbladła i zaczęła coś mówić. Funkcjonariusz przerwał jej, uderzając silnie pięścią w twarz. Kobieta upadła na trotuar, plamiąc go krwią.
Tłum przemaszerował po niej, wybijając rytm podkutymi butami.
Pankracy obudził się, otworzył okno i wyjrzał na ulicę. Ciągnęły nią tłumy, może dziesiątki tysięcy ludzi, ubranych w obowiązkowe mundury z naszywkami oznaczającymi osiągnięty stopień świadomości obywatelskiej. Niektórzy nieśli transparenty, inni wielkie, piękne portrety przywódców Unii Europejskiej i wybitnych rabinów.
Szli równym, marszowym krokiem, wybijając rytm podkutymi butami.
"De-mo-kra-cja! To-le-ran-cja!" - zaintonował przez megafon któryś z drużynowych.
"De-mo-kra-cja! To-le-ran-cja! Niech ży-je! Niech ży-je!" odpowiedział mu ryk tysięcy gardeł.
"Precz z fa-szyz-mem!"
"Precz z fa-szyz-mem! Niech ży-je! Niech ży-je!" - zaryczał tłum.
"Wol-ność! Rów-ność!"
"Wol-ność! Rów-ność! Niech ży-je! Niech ży-je!" - jednomyślny ryk stawał się ogłuszający a zarazem w jakiś sposób porywający.
- Cholera, mało bym się nie spóźnił - zaklął Pankracy, pospiesznie zakładając na siebie mundur i wciągając buty. Zbiegł pospiesznie po schodach. Kontroler obywatelski przy bramie domu spojrzał na niego niechętnie:
- No no, jeszcze tylko cztery minuty, a musielibyśmy obywatela aresztować za sprawianie oporu prawowitym władzom i utrudnianie rozwoju demokracji...
Pankracy uśmiechnął się przepraszająco i wyszedł na ulice. Szybko odszukał swoją druzynę i dołączył do maszerujących. To było wspaniałe uczucie - nie tylko wiedzieć, iż znajduje się w awangardzie postępu, ale czuć wokół siebie towarzyszy i towarzyszki myślące tak jak on i wyznające te same wartości.
"De-mo-kra-cja! To-le-ran-cja!" - zaryczał znów tłum w rytm marszu.
Gdzieś w bramie usiłowała się nieudolnie ukryć staruszka. Ale funkcjonariusze byli czujni i szybcy. Złapali ją pod pachy, jeden chwycił za gardło, inny rozerwał na niej bluzkę. Oczywiście wisiał tam niepozorny krzyżyk, najwidoczniej zrobiony po amatorsku z puszki po konserwach. Kryminalistka zbladła i zaczęła coś mówić. Funkcjonariusz przerwał jej, uderzając silnie pięścią w twarz. Kobieta upadła na trotuar, plamiąc go krwią.
Tłum przemaszerował po niej, wybijając rytm podkutymi butami.
Pożyteczny dialog
Pankracy nie wrócił z pracy do domu, gdyż czekał go, podobnie jak wszystkich jego kolegów, przyjemny obowiązek uczestniczenia w kolejnej konferencji na temat dialogu polsko-żydowskiego. Nawet obłożna choroba nie mogła być usprawiedliwieniem nieobecności, a nieobecność oznaczała utratę pracy oraz przeprogramowanie czipu z danymi osobistymi, jaki każdy obywatel miał wszczepiony w przegubie.
Konferencja była ciekawa, pouczająca i poszerzająca horyzonty, a dyskusje toczyły się w atmosferze wzajemnego zrozumienia i tolerancji. Stronę polską reprezentował prof. Szymon Hosenduft, a stronę żydowską prof. Moshe Zimbergaj. Po zabraniu głosu przez piętnastu zaproszonych prelegentów strony żydowskiej nie starczyło już niestety czasu na wypowiedzi strony polskiej, która zresztą dobrowolnie z nich zrezygnowała.
Konferencja zakończyła się wielkim Bankietem Przyjaźni; części uczestników zaserwowano tradycyjne homary, ostrygi i szampan, innym zwyczajowo pół krakersa i szklankę wody mineralnej z magazynu Surplus.
Konferencja była ciekawa, pouczająca i poszerzająca horyzonty, a dyskusje toczyły się w atmosferze wzajemnego zrozumienia i tolerancji. Stronę polską reprezentował prof. Szymon Hosenduft, a stronę żydowską prof. Moshe Zimbergaj. Po zabraniu głosu przez piętnastu zaproszonych prelegentów strony żydowskiej nie starczyło już niestety czasu na wypowiedzi strony polskiej, która zresztą dobrowolnie z nich zrezygnowała.
Konferencja zakończyła się wielkim Bankietem Przyjaźni; części uczestników zaserwowano tradycyjne homary, ostrygi i szampan, innym zwyczajowo pół krakersa i szklankę wody mineralnej z magazynu Surplus.
niedziela, 2 grudnia 2007
Z pamiętnika NN - c.d. 2
14.10.
Na przedmieściach miasta Krakau (d. Kraków) policja wykryła nielegalną drukarnię, która na spirytusowym powielaczu drukowała niezatwierdzoną przez Radę Mediów Europy gazetę. Gazeta propagowała terroryzm, głosząc iż świat został stworzony przez Boga, a nie przez Żydów. Redakcję gazety, składającą się z dwu osób, aresztowano pod zarzutem działalności spiskowo-terrorystycznej.
19.10.
Zatwierdzono ogólnoeuropejski plan badań genetycznych ludności. W zależności od posiadanej liczby pewnych genów, których nazwy nie chciano ujawnić, ludność zostanie podzielona na kategorie, różniące się zakresem uprawnień i obowiązków.
22.10.
Prof. Izaak Radziwiłł wygłosił w Centralnej Akademii Nauk wykład o wyższości języka hebrajskiego nad wszystkimi innymi. Wykład był transmitowany przez sieć telewizyjną World Kosher Network, obejmującą zasięgiem 99% ludności świata.
Na przedmieściach miasta Krakau (d. Kraków) policja wykryła nielegalną drukarnię, która na spirytusowym powielaczu drukowała niezatwierdzoną przez Radę Mediów Europy gazetę. Gazeta propagowała terroryzm, głosząc iż świat został stworzony przez Boga, a nie przez Żydów. Redakcję gazety, składającą się z dwu osób, aresztowano pod zarzutem działalności spiskowo-terrorystycznej.
19.10.
Zatwierdzono ogólnoeuropejski plan badań genetycznych ludności. W zależności od posiadanej liczby pewnych genów, których nazwy nie chciano ujawnić, ludność zostanie podzielona na kategorie, różniące się zakresem uprawnień i obowiązków.
22.10.
Prof. Izaak Radziwiłł wygłosił w Centralnej Akademii Nauk wykład o wyższości języka hebrajskiego nad wszystkimi innymi. Wykład był transmitowany przez sieć telewizyjną World Kosher Network, obejmującą zasięgiem 99% ludności świata.
Subskrybuj:
Posty (Atom)